Dla mnie osobiście jest to chyba najładniejsza aktorka na tę chwilę. Tylko moja żona jest ładniejsza ;)

A czy ona musi być ładna? No nie, ma grać, w końcu nie jest modelką tylko aktorką. A gra rewelacyjnie :)

Istotnie, nie musi, jest też bowiem zapotrzebowanie na tzw. aktorki charakterystyczne. Ale w moim komentarzu bynajmniej nie twierdzę, że najważniejsza jest uroda. Niemniej nie oszukujmy się - zawód aktora, a szczególnie aktorki, bazuje bardzo na innych, oprócz talentu, czynnikach. Powierzchowność aktora także wpływa na to, jak odbieramy jego grę. A modelki wcale nie muszą być piękne, o czym można się przekonać patrząc na wiele wziętych gwiazd wybiegów. Powiedziałabym nawet, że w aktorstwie bycie ładną jest bardziej pożądane, niż w modzie. Uroda współczesnych modelek często podchodzi nawet pod normy, nomen omen, bycia charakterystyczną.

Powierzchowność nie zawsze ma znaczenie. Oczywiście, może znacznie pomóc - głównie paniom, chociaż brzydkich panów w Fabryce Snów też już jak na lekarstwo. Jednak tzw. aktorki charakterystyczne to jeszcze bardziej ograniczające pole do popisu dla większości pań. Tak naprawdę lwia część holiłódu to przeciętne, dość ładne dziewczyny, które nadają się do grania w większości przodujących gatunków (komediach romantycznych, dramatach itp.). Takie, którym uroda "nie przeszkadza". Ale do grania w ogóle potrzebny jest przede wszystkim talent. Mimo, że Filip Bobek podoba się licznym kobietom, to nie widziałam go jeszcze w wybitnie artystycznych produkcjach :P A chociaż Maja Komorowska urodą nigdy nie grzeszyła, to jej się takie role jakoś dostawały ;) Chodzi mi o to, że uroda może pomóc, ale nie załatwi wszystkiego, a odbieranie aktora tylko jako "ale brzydki, on nie może tu grać" jest raczej przejawem względnie małego wyczucia (to nie o Tobie :D).

Co do modelek - gwiazdy wybiegu, owszem, muszą przyciągać. Gwiazdy reklamy Nivei niekoniecznie. Te wybitne modelki można policzyć na palcach jednej łapki. Cała reszta ma być po prostu ładna.