jak się wyróżniasz na plus to zginiesz wśród gorszych od siebie, a pierwszym który Cię załatwi
będzie ten który ma największe nieleczone kompleksy. Samo życie, zwłaszcza teraz gdy głupota
jest niezwykle ceniona i promowana. Aż strach się wychylać. Bardzo dobry film.
Eva Green jak dla mnie po mistrzowsku wcieliła się w taką mroźną i ponurą postać. Aż mnie ciarki przeszły kiedy wytężała te swoje wielkie oczy. brrr. Ale czy pani punkt "G" miała jakieś nieleczone kompleksy czy po prostu sieczkę w bani? Czyyyyy chodzi Ci o te naiwne dziewczęta zapatrzone w dorosłą bajkopisarkę, które próbowały zdobyć trochę od niej blasku doskonałości? Gdzie na końcu oczywiście w porywie złości i tępego (spłyconego) myślenia pobiły ducha winną dziewoję przyczyniając się tym samym do jej tragicznej śmierci... Ja to tak po części interpretuje :)
A, i tak na marginesie nie podobały mi się niektóre sceny zbyt teatralne i odrealnione. Tak, jak śpiewanie jednej dziewczynki podczas, gdy - mniemam - gosposia, pełna przerażenia stwierdza, że zniknęła Fiamma, a ta dalej sobie nuci pod nosem i dołącza druga tworząc chórek :) dziwne to takie....
nieleczone kompleksy miała ta nauczycielka, co potwierdza wizyta w sklepie, gdzie z pewnej siebie kosmopolitki przeobraziła się w ażyciową osóbkę. gdy spotkała na swojej drodze osobę którą sama chciałaby być (hiszpańska uczennica) urażone faktem braku akceptacji z jej strony zwyczajnie ją zabiła. ja to tak widzę ;)
też tak to widzę.. Film jednak dla mnie był zbyt przewidywalny i czuję jakiś niedosyt.
Jest przewidywalny od początku, ale dla mnie to jakoś nie miało kompletnie znaczenia... Ta muzyka, te widoki, te kostiumy... Aż miałam ochotę wskoczyć do wnętrza tego filmu... :)
Jedyne, czego żałuję, to to, że nie było nic więcej o młodości tej nauczycielki. Czegoś, co by lepiej wyjaśniało jej charakter i sposób postępowania.